środa, 26 października 2011

Książka bardzo osobista





"Obsoletki" Justyny Bargielskiej przeczytałam pierwszy raz kilka miesięcy temu. Potem zaglądałam do tej książki jeszcze wiele razy. Tydzień temu ponownie ją przeczytałam. Nie zajmuje to dużo czasu, gdyż jest to zbiór króciutkich opowiadanek liczący około 90 stron. Przez długi czas jednak zastanawiałam się, co napisać o tej książce, żeby jak najlepiej oddać jej niezwykłość i unikatowość. Za każdym razem, gdy próbowałam stworzyć jakiś opis tego utworu, to wychodziło mi coś bardzo osobistego. Może to dlatego, że nie mam doświadczenia w prowadzeniu bloga, a może dlatego, że tak po prostu jest, że konkretne książki odnosimy do siebie samych i nie potrafimy na nie spojrzeć inaczej, niż jak przez pryzmat własnych przeżyć, wspomnień czy poglądów?



Bohaterka "Obsoletek" to kobieta, która jest żoną, matką dwójki dzieci oraz poetką. Zajmuje się więc domem, chodzi z dziećmi na basen, pisze wiersze. Ma też przyjaciół, znajomych i swoje codzienne życie. To też jednak kobieta, która urodziła martwe dziecko i teraz próbuje odnaleźć się po tej bolesnej stracie. Dodatkowo zaś wiele razy spotyka się z podobnymi tragediami. Zajmuje się bowiem fotografowaniem martwych płodów. No właśnie dla jednych tylko płodów umieszczanych w słoikach, płodów, nad którymi trzeba przejść do porządku dziennego, bo takie sytuacje się zdarzają, bo będą inne dzieci itd. Dla innych zaś płodów, które mają konkretne imiona. Płodów – dzieci, o których ich rodzice nigdy nie zapomną.


"Obsoletki" to książka wyjątkowa, bo jednocześnie przeraża, urzeka, wywołuje smutek, ale też i wielokrotnie rozśmiesza. I wszystko to nie dzieje się osobno, ale tak jakby jednocześnie, dlatego trudno oddzielić te emocje od siebie. Obok bowiem drastycznych opisów, np. płodu usuwanego z ciała matki, pojawia się wzruszający fragment o tym, jak kobiety mogłyby porozumiewać się ze swoimi nieżyjącymi dziećmi. Kiedy zaś bohaterka obrabia zdjęcie martwej Hanutki i po kolei ustala, gdzie były rączki, nożki, główka i "gdzie nie za długo biło serduszko (malutkie)", to przypomina jej się odpytywanie z mapy fizycznej na geografii w szkole. Po tym zaś opisuje sen o Matce Boskiej, która odwija kolejne warstwy pieluszek, by odnaleźć malutkiego Jezusa, a gdy w końcu pochyla się na nad czymś, co było w najbielszej pieluszce, to stwierdza – "Nie tak się umawialiśmy". I tak jest we wszystkich opowiadaniach – takie pomieszanie emocji, zdarzeń. Może to dlatego, że nie ma jednego odpowiedniego sposobu, żeby opowiedzieć o tak bolesnym doświadczeniu, jakim jest niedonoszona ciąża.


Książka Justyny Bargielskiej zmusza również do zastanowienia się nad sytuacją kobiet, rodzin, które muszą zmierzyć się z utratą nienarodzonego dziecka. Mnie "Obsoletki" uświadomiły, jak mało mówi się o takich zdarzeniach, nawet jeśli dotyczą one naszych bliskich. Wśród moich znajomych i krewnych było kilka przypadków poronień. Mój starszy brat urodził się martwy w 5 miesiącu ciąży. Rzadko jednak rozmawiamy o tych historiach i ich konsekwencjach. Za dużo tych osobistych odwołań? Może i tak, ale chodzi mi o to, żeby podkreślić, że to nie są jednostkowe przypadki i może to spotkać każdą z nas, dlatego nie należy unikać tego tematu. Przykład "Obsoletek" pokazuje zaś, że warto także pisać o tym i dzielić się swoimi przeżyciami.




Tu można posłuchać fragmentu czytanego przez Magdalenę Cielecką. Opowiadanie to nawiązuje do Dnia Dziecka Utraconego, który przypada 15 października.
http://www.youtube.com/watch?v=3T7DT6AgfvM

Bargielska Justyna, Obsoletki, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.

niedziela, 16 października 2011

Mojapoczytalność

Na początku chciałabym napisać kilka słów wyjaśnienia, skąd taka nazwa bloga? Przekonałam się, że to konieczne po reakcji mojej mamy na tę nazwę właśnie.:) Zaczęła bowiem przyglądać mi się podejrzliwie, po czym niezachwyconym głosem stwierdziła: Aleś wymyśliła! Jakby coś było z Tobą nie tak! Wyjaśniam więc wszystkim, że ze mną, jak na ten moment, raczej "tak", niż "nie tak", i że nazwa mojapoczytalność dotyczy tylko i wyłącznie książek, które czytam i przeczytam oraz tego, co postaram się o nich napisać.
Moją mamę takie wyjaśnienia nie przekonały. Mam nadzieję jednak, że kogoś z Was uda mi się przekonać, jak to naprawdę jest z tą mojąpoczytalnością:)
Witam wszystkich piszących o książkach na swoich blogach i gdyby ktoś miał dla mnie jakąś radę na początek, jeśli chodzi o prowadzenie bloga, to bardzo chętnie poczytam. Czy Wy też pisaliście pierwszy post drżącymi palcami?:)